Otwieram
oczy. W okna uderza wiele rąk – zapewne należących do zadowolonych z naszego
przyjazdu Kapitolińczyków. Czy Igrzyska naprawdę są takie ekscytujące? Śmierć
niewinnych daje im rozrywkę? Co w tym fajnego? Kolejni nastolatkowie będą
wysłani na pewną śmierć. Ogarnia mnie dziwne uczucie, którego nie potrafię
nazwać. Może to smutek? A może chęć zemsty? Sama nie wiem. Boję się kolejnych
chwil, bo wiem, że zbliżają mnie one do końca. I może jestem
słaba i zachowuje się, jak najsłabszy człowiek świata. Ale ja nic nie mogę na
to poradzić. Nastąpiła chwila, której tak bardzo się obawiałam. Bezradność. To
był mój taki skryty lęk, chowany w skrzynce, do której klucza chowam w
najgłębszych zakamarkach swojego umysłu.
Idę do łazienki, by umyć zęby i załatwić wszystkie
najpilniejsze sprawy. Po wykonaniu tych czynności kieruje się do jadalni, gdzie
siadam przy stole i nakładam sobie na talerz trochę potrawki z kurczaka. Nie
jestem zbyt głodna, więc, gdy wypijam ciepłą herbatę to włączam telewizor. Na
ekranie pojawia się młody, niebieskowłosy chłopak. Siada na miejscu zajmowanym
przez głównego komentatora, Doloroesa Dodermana. Rozchylam usta w lekkim
zdziwieniu, przysłuchuje się mowie.
- Witam wszystkich. Nazywam się Caesar Flickerman i muszę
ogłosić przykre wieści – spuszcza wzrok. Och. Czyżby kolejny Kapitolińczyk z
świetnymi zdolnościami aktorskimi? – Dawny prezenter musiał zrezygnować z swoją
kariery z powodu choroby. Był mężczyzną w podeszłym wieku i wszystko co dobre musiało
się skończyć. Doloroes przeszedł na emeryturę i… Tutaj pojawiają się te dobre
wiadomości. Mam przynajmniej taką nadzieje – chichocze chłopak. – Od dzisiaj to
ja będę głównym komentatorem Igrzysk. Będę też prowadził wywiady z trybutami.
Zaczynam od tych Igrzysk! I niech los zawsze wam sprzyja! – Wtedy ekran robi
się ciemny. Mam nadzieje, że go wyleją. Jest taki sam jak oni. Jest
jednym z nich.
Myślę sobie o nadchodzących Igrzyskach, o Ernie. Jak ona
musi się teraz czuć? Zawsze wystrzegała mnie przed zgłoszeniem się na trybutkę.
Normalnie opiekunowie chcą by ich dzieci walczyły na arenie. Ona jest inna.
Przełykam głośno ślinę. Zostawiłam ją. Przegrałam z losem. Byłam zbyt słaba...
Z zamyśleń wyrywa mnie mroźny głos Oscara, naszego mentora.
Odwracam się w jego stronę przewracając oczami.
- Jeśli jeszcze raz na niego naskoczysz… - zaczyna
wymachując swoim palcem wskazującym.
- Zrobisz coś przyszłej trybutce? Chyba nie… - parskam
śmiechem. Zabiliby go. Zabiliby jego rodzinę.
- Więcej szacunku do starszego - syczy mężczyzna.
- Za jakąś godzinę wychodzimy. I spróbuj się opanować, gdy zobaczysz
Kyle’a. Na arenie będziesz z nim współpracować... Ale jesteście dobrymi
przyjaciółmi... Od dziecka się przyjaźnicie - kpi sobie zwycięzca.
- On wszystko zepsuł. Zgłosił się choć wiedział, że trafię
na arenę! Jedno z nas zginie i dobrze o tym wiedział!– krzyczę. Czuję, że cała
się gotuje. Jestem wkurzona na nich wszystkich. Na szczęście już niedługo
opuszczę tych oszustów. Mam dość kłamstw!
- Jestem dumny z jego czynu. Jest moim synem i naprawdę się
cieszę, że zostanie trybutem. Póki będziesz przy nim, będziesz miała większe
szanse na zwycięstwo. Bo co zdziała taka mizerna piętnastolatka, która nic nie
umie? Oczywiście, nie możesz wygrać, ale przynajmniej nie okryjesz hańbą
naszego dystrytku– Pan Bein parska śmiechem.
- Jeszcze zobaczymy, kto okaże się być lepszy. Ta pewność
siebie może go zgubić… - Próbuje ominąć wroga i skierować się do swojego
pokoju, jednak ten mocno łapie mnie za ramię.
- Masz się mnie słuchać. Inaczej długo nie pożyjesz… -
nakazuje.
- Puść mnie – Cedzę przez zaciśnięte zęby. Nie ma prawa mi
grozić. Teraz jestem moim opiekunem i ma obowiązek pomagać mi na arenie. Czuję,
że ból w ramieniu narasta.
- Bo co mi zrobisz? – Patrzy na mnie groźnie, nadal
trzymając mnie za obolałą część ciała. Mam ochotę krzyczeć, jednak zaciskam
zęby i pokazuje, że jestem silna. Wtedy ten wypuszcza mnie z uścisku, a ja
szybko uciekam do swojego przedziału i rzucam się na łóżko. Nienawidzę go. Jest
najgorszym mentorem świata. Nie wiem, jak ja z nim wytrzymam przez kolejne dni
spędzone w Ośrodku Szkoleniowym. To strasznie wkurzający gość.
Słyszę jakieś rozmowy dochodzące z jadalni. Pewnie wstała
reszta i teraz rozmawiają o pobycie w Kapitolu. Ja nie zamierzam włączać się do
ich tematów. Nienawidzę ich wszystkich. Całej trójki. Oni się tam dobrze bawią,
a ja tutaj siedzę w samotności. Pociąg zatrzymuje się, do mojego przedziału z
hukiem wpada Sabrina.
- Idziemy. I ubierz się jakoś… - Nakazuje srogo. Rzucam jej
tylko krótkie, wredne spojrzenie. Kiedy wychodzi z pomieszczenia, zakładam na
siebie białą sukienkę z Dożynek i wychodzę za resztą na zewnątrz.
Kapitolińczycy wyciągają ręce, żeby nas dotknąć, przytulić, zdobyć autograf. W
głębi duszy po prostu się z nich śmieje. Mało inteligentni są. Autograf od
kogoś, kto niedługo zginie? Dobre sobie. Mają się mnie bać, wiedzieć, że jestem
niebezpieczną trybutką, której warto zostać sponsorem.
Po dwudziestu minutach przeciskania się przez tłum
radosnych ludzi, wchodzimy do wielkiego budynku zwanego Ośrodkiem Szkoleniowym.
Jestem pod wrażeniem, gdy widzę jego wnętrze. Piękne, mosiężne drzwi, złote
poręcze schodów, srebrne krzesła. Obrazy przedstawiają poprzedniego prezydenta,
zwycięzców Igrzysk oraz niektórych, zasłużonych ludzi lub bardzo znanych
trybutów, którzy zginęli na arenie. W Sali znajdujemy się my oraz kilka innych
osób. Trybuci z Jedynki szeptają coś między sobą. Dwójka jest kompletnie od
siebie oddalona, stoją znudzeni i obserwują zawodników. Kyle od razu podchodzi
do postawnego chłopaka z wymienionego przeze mnie dystryktu Drugiego.
Powoli zbiera się reszta, a kamerdyner prowadzi nas do
windy, która przeniesie nas na przekazane dla naszego dystryktu piętra. Kiedy
wysiadają trzy pierwsze dystrykty, przychodzi kolej na nas. Gdy tylko
wychodzimy z windy, widzimy długi korytarz z drzwiami prowadzącymi do różnych
pomieszczeń. Ściany w nim pomalowane są na beżowo, a na podłodze leży puszysty
dywan. Drzwi prowadzące do sypialń podpisane są imieniem i nazwiskiem osoby, do
której pokój należy. Naprawdę? To już nie możemy sobie wybrać miejsca snu? Wchodzę
do swojego. Podłoga jest z brązowego drewna. Na specjalnym podwyższeniu stoi
dwuosobowe łóżko. Na niebieskich ścianach przypominających wzburzone morze,
wiszą obrazy przedstawiające piękne plaże. Można powiedzieć, że mieszkańcy
Czwórki wychowują się na morzu. Ja nie jestem inna. Większość swojego życia
spędziłam w wodzie.
Tegoroczny turniej w pływaniu. Tak. Musieli w nim brać
udział wszyscy członkowie Akademii. Nie było jakichś specjalnych nagród, to
miało na celu przygotować nas do każdego warunku panującego na arenie.
Oczywiście, otrzymywało się gwarancje kilku sponsorów na Igrzyskach. Kapitol
nie powinien wiedzieć o istnieniu budynku, w którym się szkolimy. Nie było to
legalne, jednak Prezydent przymykał na te wyczyny oko z racji tego, że
dostarczaliśmy mu najpotrzebniejsze rzeczy. A kilkadziesiąt osób z Stolicy
trzymało się burmistrzów i trenerów, więc nie było źle.
- Płyniecie do tej chorągiewki! – rzucił krótko, wskazując na oddaloną flagę. Przełknęłam głośno ślinę. Brałam udział w grupie dziewczyn ważących do czterdziestu kilogramów. Ważyłam dużo mniej, taka fala mogła mnie zmieść. Nie miałam, więc jakichś wielkich szans na wygraną. Trudno się mówi i żyje dalej.
Lekko się nachylam… Wypuszczam wcześniej nabrane powietrze. Słyszę START, wyskakuje i płynę naprzód. Czuję, że kropelki wody wpływają do moich oczu. Przed nami wyskakuje wielka fala, która zalewa każdą osobę przebywającą w wodzie. Mimo wszystko, próbuje się utrzymać i płynę dalej. Kilka dziewczyn zostało z tyłu, nie mają już szans.
- Płyniecie do tej chorągiewki! – rzucił krótko, wskazując na oddaloną flagę. Przełknęłam głośno ślinę. Brałam udział w grupie dziewczyn ważących do czterdziestu kilogramów. Ważyłam dużo mniej, taka fala mogła mnie zmieść. Nie miałam, więc jakichś wielkich szans na wygraną. Trudno się mówi i żyje dalej.
Lekko się nachylam… Wypuszczam wcześniej nabrane powietrze. Słyszę START, wyskakuje i płynę naprzód. Czuję, że kropelki wody wpływają do moich oczu. Przed nami wyskakuje wielka fala, która zalewa każdą osobę przebywającą w wodzie. Mimo wszystko, próbuje się utrzymać i płynę dalej. Kilka dziewczyn zostało z tyłu, nie mają już szans.
- Nie ma tak łatwo! – krzyczy ktoś obok mnie. Próbuje
parsknąć śmiechem, jednak to tylko pogarsza sytuacje. Woda wlewa mi się do ust,
zatrzymuje się i kaszlę. Spazmatycznie łapię oddech. I wiem, że przegrałam.
Zajęłam wtedy osiemnaste miejsce. Szału nie było, ale człowiek nie zawsze musi
wygrywać.
Obok
łóżka są szklane drzwi prowadzące na balkon. Uwielbiam mieć taką przestrzeń.
Siadam na łóżku, gdy do pomieszczenia wchodzi jakaś kobieta podobna do syreny.
W włosach ma wodorosty, sukienka przypomina ogon tych morskich, legendarnych
stworzeń. Wiele się w Czwórce o nich uczyliśmy. Ale wszyscy wiedzą, że to bajki
dla dzieci.
- Witaj.
Jestem twoją stylistką, nazywam się Amra. Jesteś dość niska, jednak na
szczęście się do tego przygotowałam. Będziecie tak jakby magami wody – na jej
słowa, mrużę oczy. Magami wody? Dziwnie to brzmi. - Wiem, że to takie
fantastyczne i właściwie dla was nierealne. Ale razem z stylistą twojego kolegi
z dystryktu, stworzyłam pewny sprzęt.. Wokół waszej ręki będą się kręcić małe
wiry wodne. To pokaże, że potraficie stawić czoła innym trybutom i niczego się
nie boicie. Przy okazji załatwiliśmy specjalne przedmioty do oczu, które
zmienią ich kolor na zupełnie biały! Będziecie jeszcze straszniejsi! -
przedstawia kobieta. Ma poważny głos, ale jej dziwny ubiór psuje ten efekt. Ten
pomysł naprawdę mi się podoba!
- Czyli mam patrzeć przed siebie? – pytam jakby z
niedowierzaniem. – To nie takie trudne.
- Nie zapominaj, że musisz trzymać ręce tak aby były
widoczne dla wszystkich. Od czasu do czasu rzucaj im krótkie spojrzenie i
ponownie się odwracaj. Przede mną nie musisz udawać twardej… - ostatnie słowa
mnie zaskakują. Ona się poznała. Czyli grałam źle… Naprawdę jestem taką słabą
aktorką? Jeśli ona to już wszyscy. Po mnie. Trybuci będą chcieli mnie za
wszelką cenę zabić, będę pierwszym celem.
- Pamiętaj, że o ósmej masz stawić się na samym dole już
przebrana. Teraz masz trochę czasu na zasłużony odpoczynek. Nie możesz się
przemęczać. Jesteś przyszłą trybutką. A może nawet zwyciężczynią – kobieta
puszcza mi oczko, po czym odchodzi zadowolona. To było dziwne, jednak jestem
jej wdzięczna za te miłe słowa i przygotowanie stroju. Może i nie mam zamiaru
się z nią zaprzyjaźniać, jednak może mi być obojętna. Przynajmniej nie będzie
podpisana: Cel do zlikwidowania. Po chwili do pomieszczenia wbiega trójka
dziwnych osób. Czy ona nie mówiła o tym, że należy mi się spokój? Cóż… Nie
sądziłam, że taki odpoczynek potrwa zaledwie kilka sekund. Natrętni przedstawiają
się jako Cassandra, Mascara oraz Serge. Każde z nich wygląda bardzo dziwnie –
mają nienaturalny kolor skóry oraz włosów. Ta pierwsza jest cała wytatuowana w
różnorakich kolorach. Zbyt słodko. Mascara to kobieta o długich, niebieskich
dredach i zielonej skórze. Serge za to jest łysy, a jego skóra pokryta jest… hm…
czymś w stylu śniegu. Sadzają mnie na krześle i zaczynają pielęgnować. Od czasu
do czasu komentują mój wygląd. Uważają, że mam idealne włosy. Miło. Nie
zamierzam się nimi specjalnie przejmować. Bo co mi po nich? Jeśli zginę to ich
praca idzie na marne. To bez sensu. Kiedy styliści uznają, że jestem gotowa to
zakładam na siebie niebieską sukienkę i coś w stylu karwasza z rękawicą tego
samego koloru. Włosy mam rozpuszczone, swobodnie opadające na ramiona. Na
karwaszu jest jakiś biały przycisk, którego na razie nie wolno mi dotykać.
Stylistka przynosi dwie soczewki, które wkładam do oczu. Teraz moje oczy są
całe białe. To świetny efekt.
- Idziemy? – pytam się Sabriny, gdy jesteśmy już gotowi.
Kyle ma na sobie niebieski garnitur i spodnie. Wygląda to jakby morze lekko i
przyjemnie falowało. Przypomina mi to plaże w Czwórce. Uwielbiałam tam
przebywać. Śmiałam się z Erny, ponieważ nie potrafiła pływać i zawsze trzymała
się od wody z daleka. Siedziała na plaży i uważała, żebym się nie utopiła. To
niemożliwe. W Czwórce i tak by mnie ktoś uratował. Ale wracając do strony
blondyna. W ręku trzyma złoty, ostry trójząb, na którym jest ten sam przycisk.
Czyli ja będę miała to coś na ręku, a on na broni. Wychodzi, że on jest jakiś
lepszy. Ale cóż. Widocznie tak musi być.
Bez słowa schodzimy na dół. Siadam na krześle i czekam aż
wszyscy się zbiorą. Sapphire, z długimi, złotymi rzęsami i sukienką obsypaną
złotem w proszku, wygląda pięknie. Jej włosy są rozpuszczone, gdzieniegdzie
ozdobione brokatem. Dean z tego samego dystryktu ma złoty garnitur i spodnie
tak samo ozdobione. Szóstka to dwunastoletni marynarze. Niezbyt ciekawe.
Przybywa Dwójka. Oni mają super strój. Wyglądają, jak Archanioły. W ręku
trzymają lśniące miecze, a do pleców przypięte wielkie, złote skrzydła. Ich
nakryciem głowy jest hełm z „skrzydłami”. Kiedy dociera reszta, słyszymy
komunikat.
- Trybuci, wsiąść do rydwanów! – Krzyczy jedna z
organizatorek Igrzysk. Stylista szybko mówi nam, że, gdy Trójka wyjedzie to
mamy kliknąć te przyciski.
Jedynka,
słychać wielki gwar, a następnie takie same brawa otrzymuje Dystrykt Drugi.
Trójka mniejsze, ale Kapitolińczycy i tak drą się na ich widok. Od razu klikamy
przyciski i moja prawa dłoń zaczyna wyglądać tak jakbym panowała nad wodą.
Trójząb Kyle’a wygląda podobnie. Kapitolińczycy krzyczą, skandują nasze imiona.
Na ekranach pojawiam się ja. To wygląda naprawdę ładnie. Świecącą się rękę mam
uniesioną w górze, by wszyscy dokładnie widzieli. Czuję, że moje serce
przyśpiesza rytm swojego bicia. Jestem jednocześnie przestraszona, jak i podekscytowana.
Ale chyba, jak na razie dobrze mi idzie. Widać, że im się podoba, więc może
zdobyłam kilku sponsorów. No proszę – głupie przebieranki daje taką okazje.
Dzięki temu możesz przeżyć na Igrzyskach. Konie zatrzymują się, a na balkon
wychodzi młody Prezydent Snow.
- Witam was wszystkich! – gestem ręki ucisza tłum. To
dopiero umiejętności. – Oto trybuci Czterdziestych Pierwszych Igrzysk
Głodowych! – jego spojrzenie zatrzymuje się na mojej postaci. Uśmiecha się
szyderczo, po czym kontynuuje mowę. Dziwnie się czuje. Co to miało oznaczać?
Mam się bać? Dlaczego akurat ja? – Za parę dni traficie na arenę i wyłoni się
zwycięzca! I niech los zawsze wam sprzyja! – Jego słowa nic nie znaczą. Mówi
je, bo chce się podlizać mieszkańcom. Jest po prostu głupim mężczyzną, któremu
zależy tylko na pieniądzach. Rydwany odjeżdżają. I dobrze. Nie mam ochoty
patrzeć na jego twarz...Kiedy jesteśmy w jadalni, wszyscy zaczynają nam gratulować.
- Świetnie wyglądaliście. Na pewno macie jakichś sponsorów. A jeszcze, jak zobaczą wasze umiejętności... - skrzeczy Sabrina. Czy naprawdę jestem taka wyszkolona, jak chcieli? Nie wiem. Mam tylko piętnaście lat, większość zawodników jest ode mnie starsza. Należę do tych najmłodszych, więc mam się czego bać. Zjadam trochę sałatki owocowej, po czym bez słowa wychodzę z pomieszczenia i kieruje się do swojego pokoju. Po załatwieniu wszystkich spraw, próbuje zasnąć. Nie przychodzi to łatwo. Prezydent. Jego spojrzenie. Moi rodzice, o których myślę każdej nocy. Łzy napływają do moich oczu. Jesteś strasznie słaba, Maggie. Tak. Nie przyznam się do tego przed publicznością. Ale jestem słaba. A najsłabsze ogniwo musi zniknąć...
-------------------------------------------------------------------------------
Witajcie! Cóż, nie dobiłem dwóch tysięcy na czas, ale nie chcę Was dłużej przetrzymywać. Wstawiam rozdział. Blogger strasznie skraca to co napisałem w wordzie, a było to aż 2,2 tysięcy słów :D Dobra. To nie jest tak dużo, ale nauczyłem się pisać o wiele dłużej niż wcześniej. Możecie mi spokojnie gratulować :D
Kto ma już ferie tak w ogóle? Ja mam, jednak potem Wy będziecie się cieszyć, a ja uczyć ;x Dopiero zaczynamy chodzić do szkoły*tak, bo mu się tak wydaje XD*, a ja już mam dość.
Rozdział świetny :D Hehe "Magowie wody" niezły pomysł ^^ Ja ferie będę dopiero miała :) W każdym razie już czekam na kolejny rozdział :P Życzę weny Finnicku :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lex May
Eej, nie wiedziałem, jak to nazwać XDD
UsuńNo cóż... :D
Dziękuje :D
Czekam na rozdziały u Ciebie,
Nazwa nie jest zła xD Hmm wypada skończyć tamtego bloga i brać się za kolejnego :D
UsuńA i Finnicku zapraszam na 27 rozdział :D
UsuńW takim razie... Gratuluję :D Też ciągle "uczę się" pisać jak najdłużej XD I... Też mam już ferie ^-^ Świetny rozdział i czekam na następne, mam nadzieję, że znów się zlitujesz i szybko dodasz :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę morza weny (wow, nawet to "morze" wpasowało się w tematykę rozdziału XD) :3
PS.: Zapraszam do siebie! :)
fieryknife.blogspot.com
arrowtales.blogspot.com
fightersofthefuture.blogspot.com
Naprawdę dziękuje za komentarz :D Tak, morze jest okay :)
UsuńWpadnę, wpadnę :D
Zazdroszcze ja muszę do szkoły chodzić z dwa tygodnie więc na razie nie popiszę.Magowie wody śmietna nazwa kreatywna wręcz.Życzę ci miłych ferii i dużo weny bo chce na następny.Niech los zawsze ci sprzyja :3
OdpowiedzUsuń~Wariatka z marzeniami~
Ojej :X Ale potem Ty będziesz się śmiać ze mnie! :D Dziękuje :D
UsuńŚwietny rozdział! Życzę ogromniastej weny. Dopiero co wlazłam tutaj i już mi się podoba. Pozdrawiam, Tosia.
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńWiem, że raczej rzadko się pokazuję i jestem cichociemna, ale tym razem zrobię wyjątek :D Rozdział jak zawsze świetny ;) No i tak przy okazji nienawidzę ojca Kyle'a XD A Magowie wody to wspaniała nazwa, a z doświadczenia wiem, że wymyślenie czegoś oryginalnego wcale nie jest łatwe :/ Czasami potrafię godzinę siedzieć przy komputerze i wymyślać nazwę XD W każdym razie Maggie jest cudowna <3 Nie tylko dlatego, że uwielbiam to imię, ale nie jest taka słaba ani bezbronna. Chce być niebezpieczna i chce, aby wszyscy się jej bali. No i nie jest cichutka jak myszka, tylko potrafi wyrazić swoje zdanie :D Uwielbiam ją :3
OdpowiedzUsuńCo do Kyle'a to nie znam go za dobrze, ale jak na razie nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia. Wydaje się oschły i surowy, zupełnie jak ojciec D: Liczę, że poprawi się na arenie i okaże się niezastąpionym przyjacielem, gotowym oddać życie za przyjaciółkę <3 Ach, te marzenia... XD
Pisz dalej i streszczaj się, bo nie wiem jak długo wytrzymam bez kolejnego rozdziału ^^ Od teraz postaram się już zawsze zostawiać po sobie ślad, chociaż czasami komputer mi się buntuje i się zawiesza ;_; Ale w miarę możliwości będę komentować i mam nadzieję, że przeczytasz również moje opowiadanie :* The Chosen
Ojej, takie długie komentarze sprawiają, że masz gromy weny :D Naprawdę, mam ochotę pisać coraz więcej rozdziałów i powiem szczerze, że już wszystko mam ustalone. Aktualnie będę zaczynał pisać rozdział siódmy :) Dziękuje, wpadnę na pewno, ale dopiero jutro, bo zaraz spać : )
UsuńNo cześć, znowu ja :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę dobry, błędy - jeśli były - to nie rzuciły mi się w oczy. Kurde. W trakcie czytania myślałam, o tym co napisać w komentarzu, ale teraz kompletnie mi to wyleciało z głowy. Na pewno masz rację odnośnie długości tekstu, sporo się zmieniło w twoim stylu pisania od pierwszego bloga. Stawiasz sobie poprzeczkę coraz wyżej - duży plus. Tutaj fabuła jak najbardziej ciekawa, ale zastanawia mnie sytuacja jej rodziców. Czekaj, przypomniałam sobie już xD Bardzo podobają mi się opisy uczuć narratorki, takie w sam raz dla piętnastolatki - nie dorosłe, ale też nie dziecinne. :D
I ojciec Kyle'a! Jezu, takich mentorów uwielbiam. nie wyidealizowanych, z problemami, z którymi nie mogą sobie poradzić i niezrównoważonych psychicznie - nigdy nie wiesz, kiedy zaatakuje.
W wielkim skrócie fantastyczne i czekam na więcej :D
Życzę weny i pozdrawiam, Ell
Ojej... Muszę zacząć pisać u Ciebie takie dłuuuugie komy :D Dziękuje ^^
UsuńZostałeś nominowany do Liebster Award po informacje zapraszam na blog http://72glodoweigrzyska.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWięcej informacji w zakładce „Liebster Award”.
Pozdrawiam Lex May
weź to długo i jest ok XD
OdpowiedzUsuńrozdział jest ok i w sumie to ja już chce wywiady ;-;
i biedna nie wychodzi jej zgrywanie twardej, ale może teraz zdobyła paru sponsorów.
pozdrawiam i weny xx
Dzięki, Dżana! :D
UsuńRany, ależ oni musieli wyglądać bosko O.O Woda płynąca wokół nadgarstków i woda wokół trójzębu. Aaaa, dlaczego taka moda nie może panować u nas. Na przykład wodne bransoletki albo wisiorki. Hm… trzeba nad tym pomyśleć.
OdpowiedzUsuńAle co się tyczy tego całego mentor-ojczulka to mam mieszane przeczucia (czyt. nie lubię go i mam ochotę pooglądać jego mózg w przekroju ;D). Jestem pewna, że będzie robił wszystko co się da, aby zapewnić Maggie jak najmniejsze poparcie, a aby jego synuś wzbił się pod niebiosa. Według mnie to cholernie niesprawiedliwe, że akurat mentorem został ojciec trybuta. Wiadomo komu będzie bardziej pomagał i kogo promował. Ale czy cokolwiek w tych całych Igrzyskach jest sprawiedliwe? Nie. Ach, mam nadzieję, że ona tak łatwo się nie da i pokaże jeszcze na co ją stać, choć sama siebie uważa za słabą musi znaleźć w sobie siłę. Kibicuję ^^
Czekam na ciąg dalszy i życzę dużo, dużo weny!
Buziaki, Inna :3
Dam dam :D Już zaraz idę komentować u Ciebie :D A raczej czytać ^^ Dziękuje :D
UsuńOch w końcu dotarłam. Tydzień później, tak wiem, jednak znasz powody dlaczego dopiero teraz. Mam nadzieje, że się nie gniewasz.
OdpowiedzUsuńMagowie byli zajebiści xD
Oscar mnie wkurza, och Oscar jprdl pani Bain prosze trochę się powstrzymać. Ale pan stronniczy.
Maggie jest spoko, choć trochę wydaje mi się rozzchwiana, ale już siedzę cicho bo za dużo wiem ;D
Rodzice Maggie, wiesz jaka ja jestem głupia, że dopiero teraz skapnęłam sie kto to jest? Znaczy sie prawie byłam pewna, potem czytam kogoś komentarz, kurde przecież to oni i pisałeś mi o tym xD I powiem wam jego czytelnicy : A JA WIEM KTO JEST JEJ RODZICAMI I CO SIĘ Z NIMI STAŁO ;P a wy czekajcie buhahahah
Rozdzał super xD
PaKi
Znam znam :D To chwalenie się :D dzięki :D
UsuńWow. Świetnie piszesz!!! ZOstane na dluzej :3 Obserwujemy? Ja już , czekam na Ciebie kochana <3 http://karolinablogpanda.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJestem chłopakiem XD
UsuńNie bawię się w coś w stylu
Obserwuj x Obserwuj :D
Ale poczytam i dziękuje za miły komentarz :D
(Na początek sorki za błędy, ale na telefonie ciężko)
OdpowiedzUsuńUch..czy ty rozumies , żeja dopiero dzisiaj zdałam sb sprawę, że miałam tu do cb wpaść? Ja i ta moja ogarniętość....
Zapowiada się ciekawie. Nie pojmuję Kayla... co temu de.....nennemu gościowi przyszło do głowy żeby się zgłosić??? Pomyliło mu się coś???
A Oskar? Pfff tego to bym rzuciła zmiechom na pożarcie. Myśli sobie, że co przepraszam? Że jego synalek jest cudowny, wspaniały tylko dlatego, że zgłosił się na Igrzyska??? Pffff typowe myślenie zapatrzonego w siebie dupka.
Skoro Maggie jest główną bohaterką to powinnam powiedzieć co o niej myślę... 1) kim są jej rodzice do diaska! 2) czyżby Kyle? 3) No weź ni powiedz, kim są jej rodzice..........
Hmmmmm... to chyba na tyle. Z niecierpliwością czekam na nowy post.
Powodzienia i weny!
Gabrysia M.
Ps: informuj mnie o nowych postach, bo mam zwyczaj zapominać o różnych rzeczach...
Przepraszam! Zapomniałem skomentować! Dziękuje :3
Usuńhejka :3
OdpowiedzUsuńpo przeczytaniu tego rozdziału doszłam do wniosku, że Kyle, Oskar, Prezydent Snow, Erna wiedzą kim byli rodzice Maggie i dlatego Kyle się zgłosił, a jego ojciec tak naskakuje na główną bohaterkę :o
zdarzyło się kilka literówek, ale poważniejszych błędów nie widziałam :)
nie wiem czy zrobiłeś to specjalnie, ale Dean (trybut z Jedynki) kojarzy mi się z Supernatural tak, że ojeju :')
no i ogólnie bardzo spodobał mi się pomysł na paradę - magowie wody są super :''')
może nie zauważyłeś, ale ten komentarz jest bardziej sensowny od tych, które zostawiam pod innymi postami XD
nie chcę przedłużać, więc pozdrawiam, życzę weny i tak dalej :")
Argel c;
Dziękuje ;#
UsuńWow, wow, wow ^^ Nie spodziewałam się tego po sobie, ale jednak udało mi się nadrobić te rozdziały, ale jednak jestem.
OdpowiedzUsuńJprd -,- zabij Oskara. Nie ma takich przekleństw, żebym mogła wyrazić jak bardzo mnie on irytuje.
Kyle... zrobiłabym z nim więcej dialogów z główną bohaterką i ogólnie więcej interakcji.
Podoba mi się, że dałeś tutaj jakiś dodatkowy wątek z rodzicami głównej bohaterki. Na razie są tematem dość tajemniczym, a jedyne, co możemy wywnioskować to to, że musieli być dość wysoko postawieni, skoro Kapitol przysłał ich córce opiekunkę.
Jestem ciekawa, co będzie dalej :*
I zauważyłeś to?
Cały komentarz i ani jednego przekleństwa!!!
Ale się wyrabiam ;)
No cóż, u mnie jeszcze nic nowego nie ma, ale wracam do żywych i ciągle coś skrobię :D
May the odds be ever in your favor <3
Lily Novisaren
Dziękuje :D Taa... xd Bez przekleństw xd
UsuńNie skomentowałam? Jak nie jak tak.
OdpowiedzUsuńJeśli nie komentowałam, to nie będę powtarzać mojego komentarza i powiem tylko
Magowie wody... :D Spoko!
I że już przeczytałam ten rozdział, i uważam że fajnie wyszedł, jak wszystkie. To znaczy, że wszystkie są fajne, a nie... dobra bez sensu.
W każdym bądź razie, ponieważ u mnie niedawno zaczęły się ferie (na podlasiu xd), napisałam nowy rozdział :) Tam cię zapraszam : http://igrzyska-smierci-dystrykt-4.blogspot.com/2015/01/xii-sniezyca-przeminea.html
I życzę weny!
Martyna
i przepraszam, że jak zawsze spóźniona z komentarzem...
Dzięki! :D
UsuńJa tu powrócę ! (ale o 19 XP)
OdpowiedzUsuńZaklepuje ostatni kom!