Dlaczego los skazał mnie? Nie życzę tego nikomu. Ale uparł się akurat na mnie. To bardzo trudny przeciwnik, którego jeszcze nikt nie pokonał. Tak mi się przynajmniej zdaje. Kiedy walczysz z nim nie przyda ci się żadne ostrze. Po prostu musisz być silny. Nie fizycznie, a psychicznie. A to drugie u mnie kuleje. Z pewnością, jak u większości mieszkańców Panem.
- Obejrzyjmy relacje z Dożynek – proponuje Sabrina. Jej głos ocieka radością. Wesołe ogniki płoną w jej oczach i nie chcą zgasnąć. Ona się cieszy, jednak my nie mamy powodu do śmiechu. A przynajmniej ja, bo właśnie tracę szanse na odnalezienie odpowiedzi na te wszystkie tajemnice i pytania. Przez całe życie więziono mnie w klatce i nie chciano wypuścić. Chcieli wychować mnie na głupią dziewczynę, która weźmie udział w Igrzyskach Głodowych i mimo swoich umiejętności, zginie. Owszem, powinnam być pewna swojej wygranej, żeby pokazać prawdziwą siłę. Na szczęście nie występuje przed publicznością i czeka mnie jeszcze kilka dni przerwy. – To nas wszystkich odpręży. Poza tym musicie wiedzieć jakich macie przeciwników i na kogo musicie uważać – stwierdza kobieta. Przeciwnicy. Ci na których muszę uważać. Na arenie nawet sojusznik potrafi zdradzić. Często dochodzi do takich przypadków i nie mogę się oszukiwać. Jeśli będę w sojuszu z resztą zawodowców, spróbuje ich zabić. Bez wahania.
Wszyscy przytakujemy na jej propozycje, więc siadamy na długiej kanapie. Opiekunka włącza telewizor. Wlepiam swój wzrok w ciemny ekran. Czy to właśnie widzi się przed śmiercią? Pustkę? Czarną dziurę? Nic? Nie mogę się tego dowiedzieć. W końcu widać jakieś światło i widzimy Dystrykt Pierwszy.
W Jedynce wybrano Naomi White, wysoką szatynkę. Nie wygląda na silną, ale zapewne posługuje się czymś z dystansu. Nie wiem z jakiego to powodu, ale dziewczyny z Pierwszego zawsze kojarzyły mi się z łukiem. Gallant Johnson, brunet o groźnym spojrzeniu, zgłosił się na trybuta reprezentującego swój dystrykt. W Dwójce wylosowano Zoe Clark, dziewczynę o czarnych włosach i ciemniejszej skórze. Dopiero po chwili uświadamiam sobie, kto może być najgroźniejszym zawodnikiem. Mike Walker to postawny ochotnik. Na scenę szedł wolno i rzucał groźne spojrzenia obywatelom swojego dystryktu. Ci odsuwali się nieco przerażeni, odwracali swoje wzroki - byle tylko nie mieć z nim kontaktu wzrokowego. Z pewnością w Akademii był przywódcą tak zwanej elity. W każdym zawodowym dystrykcie istnieje taki osobnik. Najsilniejszy i najlepszy. Zawsze się zgłaszają, a jeśli umierają to zastępuje go ktoś inny. Pamiętam chwilę kiedy Carol Jackson uparł się na mnie.
Miałam już czternaście i pół lat. Trenowałam walkę nożami sama, bo Kyle trafił do szpitalu przez bójkę z jakimś chłopakiem w jego wieku. Byłam wściekła. Treningi pozwalały mi się wyładować i zapomnieć o problemach, które mnie spotykały. Zamykałam się w sobie i nie zwracałam na nikogo uwagi. Dopóki on nie postanowił mi przeszkodzić...
Ktoś stuka mnie palcem w ramię. Odgarniam kosmyk włosów i spoglądam w jego lodowate oczy. Kryje się w nich nieopisana chęć mordu. Carol Jackson spogląda na swoich uśmiechniętych towarzyszy i zaczyna dyskusje.
- Jak się nazywasz? - zapytał z ciekawością. Na jego twarz wkradł się chytry uśmieszek. Ręce założył na piersi i pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Po co ci to do wiadomości? - syknęłam przez zaciśnięte zęby. Sama się sobie dziwiłam. Skąd znalazło się wem nie tyle odwagi?
- Muszę wiedzieć, jak ma na imię moja ofiara - wzruszył ramionami. Milczałam. Chciałam go jeszcze bardziej wkurzyć. Zaczął się niecierpliwić, bo złapał mnie mocno za ramię. - ODPOWIADAJ! - Jego krzyk rozniósł się po całej sali, więc osoby przebywające w tym pomieszczeniu zwróciły swoje twarze w naszą stronę.
- Puszczaj mnie - syknęłam i wyrywałam się z jego uścisku. Ten próbował mnie zatrzymać, więc kopnęlam go między nogi i oddaliłam się z nożem w ręku. Był wściekły. Jego towarzysze zaczęli podążać w moją stronę, a ja czułam narastającą panikę. Byli starsi i silniejsi. Nie bali się zrobić mi krzywdy. Przełknęłam głośno ślinę i niechcący wpadłam na stojak z arsenałem broni. Spadł.
Potem w sumie nie wydarzyło się nic specjalnego. Cały czas mnie nękał, jednak w końcu trafił na Igrzyska. Można było się spodziewać tego, że zwycięży. Ale nie miał wstępu do Akademii. Teraz żyje razem z swoją żoną i dzieckiem.
Orientuje się zbyt późno. Dożynki się kończą, więc wzdycham wściekła i zakładam ręce na piersi. Zachowuje się, jak małe dziecko, któremu coś się nie podoba. Po chwili Sabrina przewija relacje aż do momentu, na którym się zawiesiłam. Widać, musiała mnie dokładnie obserwować.
W Trójce niby nie ma nic ciekawego, ale Anastasie Watts i Jack Birdie wyglądają na bardzo inteligentne osoby. A takich należy się obawiać, bo siła i zwinność nie zawsze pomogą. Wreszcie pojawia się nasz dystrykt, Czwórka. Ja, z początku lekko zaskoczona, a potem pewna siebie, ruszam do sceny i czekam aż wybiorą chłopca. A zostaje nim ochotnik, Kyle Bein. Mój dawny przyjaciel, teraz największy wróg. Piątka to nie konkurencja. W Szóstce padło na dwunastoletnią dziewczynkę i chłopca w tym samym wieku. Rodzeństwo, które będzie musiało się zabić. Ale zapewne zginą przy samym Rogu Obfitości. W Siódmym dystrykcie wybrano Jessice Fisher. Ma one długie, rude włosy. O dziwo, chłopak sam zgłosił się na trybuta. Gdy tylko pojawił się na scenie, pocałował pannę i zaczął ją pocieszać. Są parą. Opiekunka Ósemki wybrała dumną Nicoline Ward, wysoką blondynkę oraz przestraszonego czternastolatka, Fernando Kinga. W dziewiątce zaszczytu walki na arenie otrzymała Natalie Singh. Chłopcem reprezentującym ten dystrykt jest jej młodszy brat – Samuel Singh. Nie sądzę, żeby jego siostra jakoś przejmowała się jego losem. Na dziesiątkę, jedenastkę i dwunastkę nie zwracam uwagi. Zwykle padają bardzo szybko.
- Obejrzyjmy relacje z Dożynek – proponuje Sabrina. Jej głos ocieka radością. Wesołe ogniki płoną w jej oczach i nie chcą zgasnąć. Ona się cieszy, jednak my nie mamy powodu do śmiechu. A przynajmniej ja, bo właśnie tracę szanse na odnalezienie odpowiedzi na te wszystkie tajemnice i pytania. Przez całe życie więziono mnie w klatce i nie chciano wypuścić. Chcieli wychować mnie na głupią dziewczynę, która weźmie udział w Igrzyskach Głodowych i mimo swoich umiejętności, zginie. Owszem, powinnam być pewna swojej wygranej, żeby pokazać prawdziwą siłę. Na szczęście nie występuje przed publicznością i czeka mnie jeszcze kilka dni przerwy. – To nas wszystkich odpręży. Poza tym musicie wiedzieć jakich macie przeciwników i na kogo musicie uważać – stwierdza kobieta. Przeciwnicy. Ci na których muszę uważać. Na arenie nawet sojusznik potrafi zdradzić. Często dochodzi do takich przypadków i nie mogę się oszukiwać. Jeśli będę w sojuszu z resztą zawodowców, spróbuje ich zabić. Bez wahania.
Wszyscy przytakujemy na jej propozycje, więc siadamy na długiej kanapie. Opiekunka włącza telewizor. Wlepiam swój wzrok w ciemny ekran. Czy to właśnie widzi się przed śmiercią? Pustkę? Czarną dziurę? Nic? Nie mogę się tego dowiedzieć. W końcu widać jakieś światło i widzimy Dystrykt Pierwszy.
W Jedynce wybrano Naomi White, wysoką szatynkę. Nie wygląda na silną, ale zapewne posługuje się czymś z dystansu. Nie wiem z jakiego to powodu, ale dziewczyny z Pierwszego zawsze kojarzyły mi się z łukiem. Gallant Johnson, brunet o groźnym spojrzeniu, zgłosił się na trybuta reprezentującego swój dystrykt. W Dwójce wylosowano Zoe Clark, dziewczynę o czarnych włosach i ciemniejszej skórze. Dopiero po chwili uświadamiam sobie, kto może być najgroźniejszym zawodnikiem. Mike Walker to postawny ochotnik. Na scenę szedł wolno i rzucał groźne spojrzenia obywatelom swojego dystryktu. Ci odsuwali się nieco przerażeni, odwracali swoje wzroki - byle tylko nie mieć z nim kontaktu wzrokowego. Z pewnością w Akademii był przywódcą tak zwanej elity. W każdym zawodowym dystrykcie istnieje taki osobnik. Najsilniejszy i najlepszy. Zawsze się zgłaszają, a jeśli umierają to zastępuje go ktoś inny. Pamiętam chwilę kiedy Carol Jackson uparł się na mnie.
Miałam już czternaście i pół lat. Trenowałam walkę nożami sama, bo Kyle trafił do szpitalu przez bójkę z jakimś chłopakiem w jego wieku. Byłam wściekła. Treningi pozwalały mi się wyładować i zapomnieć o problemach, które mnie spotykały. Zamykałam się w sobie i nie zwracałam na nikogo uwagi. Dopóki on nie postanowił mi przeszkodzić...
Ktoś stuka mnie palcem w ramię. Odgarniam kosmyk włosów i spoglądam w jego lodowate oczy. Kryje się w nich nieopisana chęć mordu. Carol Jackson spogląda na swoich uśmiechniętych towarzyszy i zaczyna dyskusje.
- Jak się nazywasz? - zapytał z ciekawością. Na jego twarz wkradł się chytry uśmieszek. Ręce założył na piersi i pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Po co ci to do wiadomości? - syknęłam przez zaciśnięte zęby. Sama się sobie dziwiłam. Skąd znalazło się wem nie tyle odwagi?
- Muszę wiedzieć, jak ma na imię moja ofiara - wzruszył ramionami. Milczałam. Chciałam go jeszcze bardziej wkurzyć. Zaczął się niecierpliwić, bo złapał mnie mocno za ramię. - ODPOWIADAJ! - Jego krzyk rozniósł się po całej sali, więc osoby przebywające w tym pomieszczeniu zwróciły swoje twarze w naszą stronę.
- Puszczaj mnie - syknęłam i wyrywałam się z jego uścisku. Ten próbował mnie zatrzymać, więc kopnęlam go między nogi i oddaliłam się z nożem w ręku. Był wściekły. Jego towarzysze zaczęli podążać w moją stronę, a ja czułam narastającą panikę. Byli starsi i silniejsi. Nie bali się zrobić mi krzywdy. Przełknęłam głośno ślinę i niechcący wpadłam na stojak z arsenałem broni. Spadł.
Potem w sumie nie wydarzyło się nic specjalnego. Cały czas mnie nękał, jednak w końcu trafił na Igrzyska. Można było się spodziewać tego, że zwycięży. Ale nie miał wstępu do Akademii. Teraz żyje razem z swoją żoną i dzieckiem.
Orientuje się zbyt późno. Dożynki się kończą, więc wzdycham wściekła i zakładam ręce na piersi. Zachowuje się, jak małe dziecko, któremu coś się nie podoba. Po chwili Sabrina przewija relacje aż do momentu, na którym się zawiesiłam. Widać, musiała mnie dokładnie obserwować.
W Trójce niby nie ma nic ciekawego, ale Anastasie Watts i Jack Birdie wyglądają na bardzo inteligentne osoby. A takich należy się obawiać, bo siła i zwinność nie zawsze pomogą. Wreszcie pojawia się nasz dystrykt, Czwórka. Ja, z początku lekko zaskoczona, a potem pewna siebie, ruszam do sceny i czekam aż wybiorą chłopca. A zostaje nim ochotnik, Kyle Bein. Mój dawny przyjaciel, teraz największy wróg. Piątka to nie konkurencja. W Szóstce padło na dwunastoletnią dziewczynkę i chłopca w tym samym wieku. Rodzeństwo, które będzie musiało się zabić. Ale zapewne zginą przy samym Rogu Obfitości. W Siódmym dystrykcie wybrano Jessice Fisher. Ma one długie, rude włosy. O dziwo, chłopak sam zgłosił się na trybuta. Gdy tylko pojawił się na scenie, pocałował pannę i zaczął ją pocieszać. Są parą. Opiekunka Ósemki wybrała dumną Nicoline Ward, wysoką blondynkę oraz przestraszonego czternastolatka, Fernando Kinga. W dziewiątce zaszczytu walki na arenie otrzymała Natalie Singh. Chłopcem reprezentującym ten dystrykt jest jej młodszy brat – Samuel Singh. Nie sądzę, żeby jego siostra jakoś przejmowała się jego losem. Na dziesiątkę, jedenastkę i dwunastkę nie zwracam uwagi. Zwykle padają bardzo szybko.
- Żadna konkurencja – parskam śmiechem – Oprócz nas,
zawodowców. No i jeszcze ten chłopak z Siódmego może być groźny, gdy będzie
bronił dziewczyny. Ale on pewnie w ogóle nie trenował, więc co tam...
Dziewczyny z Ósemki i Dziewiątki wyglądają na takie, które potrafią walczyć,
jednak nie sądzę, by były większym zagrożeniem.
- Ja miałem to skomentować, Maggie – syczy Oscar. Patrzę na niego jak na idiotę kiedy zaczyna chichotać. – Ale masz racje. Z wszystkim się zgadzam. Ale nie
lekceważ ich. Ja myślałem, że moje igrzyska będą trwać z siedem dni, bo tacy
słabi wydawali się zawodnicy. A okazało się, że trwały trzynaście.
- Tato… Możemy obejrzeć twoje Igrzyska? – pyta Kyle. W jego
głosie da się wyczuć prawdziwą nadzieje. Ja bym nie prosiła o to jakiegokolwiek
zwycięzcy. Może on nie przepada za Igrzyskami i nie chciałby oglądać, jak
zabija niewinnych ludzi i przyjaciół? Ja nic do tego nie mam. Igrzyska istnieją, bo
istnieją i już nic tego nie zmieni. Takie jest prawo Panem i trzeba się
dostosować, bo inaczej zginiesz. Nie możesz się przeciwstawić.
- Nie – odpowiada stanowczo mentor. W jego oczach widać ból,
który pojawia się w oczach Erny, gdy wspominam o swoich rodzicach. Co ona miała
z nimi wspólnego? A może to Bein się z nimi przyjaźnił? Może cała trójka była dobrymi znajomymi, czy coś w tym stylu? Sama nie wiem.
- Eee… Może coś zjemy? Nie możemy przecież chodzić głodni!
Bo, jak potem sobie poradzicie na treningach? - pyta Sabrina. Na pewno chciała przerwać tą niezręczną sytuacje.
- Ach. No tak. Zapomnieliśmy omówić sprawy Igrzyskowe. W
końcu musimy ustalić wiele rzeczy… - zauważa mentor. Sabrina gdzieś odchodzi, a
my siadamy przy stoliku i zaczynamy rozmawiać.
- Skoro już zobaczyliście z kim rywalizujecie to kogo
preferujecie do sojuszu? – dopytuje Oscar. – Zazwyczaj na arenie tworzy się
sojusz zawodowców, czyli Dystrykt Pierwszy, Drugi i Czwarty. W tym roku trafili
się całkiem dobrzy, więc proponuje wziąć ich.
- Ale czy się zgodzą? – pytam znudzona. Nie mam ochoty na
rozmawianie o arenie, trybutach. Niedługo możemy zginąć. Czy nie możemy mieć
przynajmniej chwili spokoju? W Kapitolu czeka nas Parada Trybutów, ćwiczenia na
Sali Treningowej, przygotowania do wywiadów i sama rozmowa z Caesarem, a
następnie kilkanaście dni areny. Wspaniale!
- Oni na pewno nie są głupi. Wszyscy chcą mieć sojusz z zawodowcami,
a oni wiedzą, że z wami mają dużo większe szanse na zwycięstwo. Mam tylko
nadzieje, że nie są tacy fałszywi i nie zabiją was podczas snu albo innym
podstępem. Trafiają się tacy. Dziesięć lat temu, dziewczyna z Jedynki oraz
dziewczyna z Dwójki postanowiły nie rozwiązywać sprzymierza dopóki nie
zlikwidują ostatniego celu, trybuta z Dziewiątki. No, ale Dwójka uznała, że
pomoc jest jej zbędna, bo Dziewiątka nie trenuje w Akademii i zamordowała swoją
sojuszniczkę, gdy sobie spokojnie rozmawiały. Ale potem, gdy przyszło zmierzyć
się z chłopakiem, który był bardzo postawny, Dwójka zginęła, bo ten rzucił w
jej głowę ciężkim kamieniem.
- Fascynująca historia – parskam śmiechem. – Obawiam się
tylko areny. Ciekawe, jak będzie wyglądała.
- Tego nie wie nikt. Ale przejdźmy do kolejnego pytania.
Czym się posługujecie?
- Miecz – syn mentora odpowiada bardzo szybko i stanowczo.
- Głównie to rzucam nożami. Ale potrafię też nimi walczyć
wręcz – odpowiadam na zadane pytanie.
- No dobra. Na dzisiaj spokój, bo pewnie jesteśmy zmęczeni
tym dniem. Poza tym ściemnia się, więc idźcie spać – nakazuje nasz mentor.
Patrzy się na nas srogo, więc wstajemy z miejsca i idziemy w swoje stronę.
Załatwiam w łazience wszystkie najpilniejsze sprawy, zakładam piżamę i ruszam
do swojego przedziału. Jestem dość zmęczona i jedyne na co teraz mam ochotę to
długi sen. Mogłabym się w ogóle nie budzić.. Chciałabym, żeby przyśniło mi się,
że biegam z rodzicami na łące. I z Erną. Ale to niestety niemożliwe.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie : ) Rozdział pojawia się z opóźnieniem, ale sam nie miałem kiedy wstawić. W Sylwestra zepsuła mi się ładowarka do laptopa i macie szczęście, że rozdziały pisałem w Bloggerze. Chociaż Szósty mam tam w Wordzie i muszę od początku pisać. Jednak cóż... Jak na razie jest wszystko okej. Dziękuje za te wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem. Naprawdę! Aktywność jest po prostu super. Postanowiłem, że rozdział Trzeci pojawi się dopiero, gdy dobijemy dwóch tysięcy wyświetleń i piętnastu obserwatorów. O. Muszę jeszcze nadrobić u Was rozdziały, więc proszę upominać się pod rozdziałem. :D Szkoła się zbliża, nie? Więc cóż. Ale już niedługo wolne po tej szkole.
Witajcie : ) Rozdział pojawia się z opóźnieniem, ale sam nie miałem kiedy wstawić. W Sylwestra zepsuła mi się ładowarka do laptopa i macie szczęście, że rozdziały pisałem w Bloggerze. Chociaż Szósty mam tam w Wordzie i muszę od początku pisać. Jednak cóż... Jak na razie jest wszystko okej. Dziękuje za te wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem. Naprawdę! Aktywność jest po prostu super. Postanowiłem, że rozdział Trzeci pojawi się dopiero, gdy dobijemy dwóch tysięcy wyświetleń i piętnastu obserwatorów. O. Muszę jeszcze nadrobić u Was rozdziały, więc proszę upominać się pod rozdziałem. :D Szkoła się zbliża, nie? Więc cóż. Ale już niedługo wolne po tej szkole.
I teraz właśnie umieram z ciekawości przez arenę ;____; Tak bardzo chcę wiedzieć, jak ona będzie wyglądała, a Ty mi tu jeszcze każesz czekać?! :P To straszne, że na Igrzyska dostało się tyle rodzeństw, par i przyjaciół x__x W każdym razie, czekam na następny, mam nadzieję, że szybko dobijesz do tych dwóch tysięcy, a jak nie, to sama będę siedzieć na Twoim blogu i odświeżać sześćset razy XD
OdpowiedzUsuńW takim razie, zapraszam do siebie:
fieryknife.blogspot.com
fightersofthefuture.blogspot.com
arrowtales.blogspot.com
Dobrze. Takie długie komentarze, takie fajne :D Tak dużo tych dramatów? Ale już wymyśliłem różne, fajne pomysły zwiąane z nimi, wiec nie ma odwrotu :D
UsuńJestem druga ha ha :3.Ale nie przyszłam tu mówić która jestem tylko jak oceniam tego posta.A więc jednym słowem bomba.Po prostu bomba.Kocham i jeszcze raz kocham.Może jestem dziewczyną ale trudno doprowadzić mnie do płaczu a ty doprowadziłeś.Jeszcze tan początek jak zacząłeś z tym losem.No dla ciebie gratulacje.Niech los zawsze ci sprzyja i dużo weny.
OdpowiedzUsuńPs.Bardzo ładny szablon
~Wariatka z marzeniami :3
Dziękuje :D
UsuńRównież nie mogę doczekać się areny :) Proszę o kolejny rozdział, bo umrę z ciekawości!
OdpowiedzUsuńDziękuje. Kiedy u CIeie?
UsuńFinnicku informuję, że już jest nowy rozdział :D
UsuńKurde mi się też kiedyś ładowarka do lapka zepsuła xD Złośliwość rzeczy martwych xD
OdpowiedzUsuńCzekam na arene!
Rozdział superowy.
Oscar taki agresywny.
Kyle taki lizusiowaty do tatusia.
Aww czekam na nexta ;D
Pozdrawiam
PaKi
Dokładnie!
UsuńDziękuje :D
Idealna pora na komentowanie - 6 rano przed szkołą. Geniusz xd
OdpowiedzUsuńRozdział trochę krótki, ale akcja porusza się powoli (co jest na plus), a nie pędzi na łeb, na szyję. Przeciwnicy... w sumie jako tako, rzeczywiście niegroźni, sojusze się zarysowują, tylko ciekawi mnie siostra tego chłopca z Dziewiątki tak się zachowuje... To już ten z biedniejszych dystryktów, a takie nastawienie d rodziny zwykle mają Zawodowcy. No dobra, koniec rozkminy, bo będę cały dzień o tym myśleć, a sprawdzianu za mnie nikt nie napisze ;x
Życzę weny i pozdrawiam,
Ell
Zapraszam do siebie na rozdział 1 :)
Usuńgame-of-panem.blogspot.com
Dzięki :D Wpadnę jezcze dzisiaj!
UsuńUstalasz ceny za następny rozdział? XD Ok. Każdy jest inny ;x
OdpowiedzUsuńPóźno się ogarnęłam, aby to przeczytać, ale ważne, że w końcu to zrobiłam, nie? Na bloggera mi się zawsze tak ciężko zebrać...
Co do rozdziału... No w sumie to tylko przedstawienie sojuszników, sołłł nic specjalnego. Na pewno ktoś ich zaskoczy na arenie. idk co mogę jeszcze napisać ;-;
Pozdrawiam i weny xx
Tak. Bo ja się cenię! XD Bo zdaraz nas z wattpadem. :X
UsuńDzięki.
Rany, o bogowie!! Czemu? Chyba z pięć rodzeństw tu wsadziłeś i co? Tak po prostu. Mają pozabijać braci, siostry? Ukochanych? Ex przyjaciół (w wypadku głównej).
OdpowiedzUsuńNienawidzę tych igrzysk śmierci, ale jednocześnie je kocham. Och jaki piękny paradoks mi z tego wyszedł ;-; Polski mnie zabija. Pochodnie i widły w dłoń. A teraz maszerujemy pod dom mojej nauczycielki c;
Mnie też ciekawi wygląd areny. To zawsze ciekawi, bo można wymyślić niemal wszystko. Nawet fosforyzujące małpy plujące jadem kobry z ogonem grzechotnika, które trąbią jak słonie ;D
Życzę oceanów weny ^^
Buziaki, Inna :3
Bez przesadyzmu :D
UsuńA arena... Już niedługo w sumie! :D
Twój blog został nominowany do LBA! Mam nadzieję, że się w to "bawisz" i że odpowiesz na pytania :3 Więcej informacji tutaj: http://fieryknife.blogspot.com/p/liebster-blog-award-lba-otrzymuje-sie.html Jeśli nie chcesz brać udziału, bardzo proszę, poinformuj mnie o tym w komentarzu pod tamtym postem :)
OdpowiedzUsuńRadzę Wam nie patrzeć na licznik, bo go popsułam, próbując nabić 2000 wyś. :3
OdpowiedzUsuńWszystko jest okay. XD Ale naprawdę nie musicie się trudzić, bo dodam rozdział, gdy miną dwa tygodnie! :)
OdpowiedzUsuńTymczasem przybywam po czasie.
OdpowiedzUsuńTak, też nadrabiam rozdziały u innych i komentuje. Taak.
A więc wyjątkowo bardzo chciałabym przyśpieszyć upływ czasu i przeczytać trzeci rozdział bo podczas czytania tego mocno się wkręciłam i przeczytałam wszystko od początku, żeby nie przegapić żadnego słowa.
Z resztą i tak zanim minie ten czas o wszystkim zapomnę xD
No nic, dziękuje bardzo, do widzenia!
Więc dziękuje :D No minęło już 10 dni, więc teraz z górki :D
UsuńUuuu... Uuu... Szykują się psychiczne igrzyska XDXD... Niech ktoś zajdzie w ciąże, najlepiej Mag! Tak, a na arenie niech rozpierdala wszystkich z dzieckiem... Tylko, że wtedy będzie 25 trybutów ... To Mag zginie, a jej dziecko wygra, będzie się nazywać Ra Barbar i będzie symbolem rebelii,a w wieku 32 lat ucieknie do Kazachstanu gdzie będzie tkaczką dzikich kaczek ...
OdpowiedzUsuńYyy, jak to teraz czytam to jest takie poryte, ale dobsz... Rozdział naprawdę świetny, gościu, jak napiszesz książkę, życzę sobie autografa !!!
Lecim dalej ;D