sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 1

Poprawiam białą, sięgającą kolan sukienkę. To moje piętnaste Dożynki i już nie denerwuje się tak bardzo, jak za pierwszym razem. Nawet jeśli mnie wylosują to jestem na to przygotowana. Mam duże szanse na zwycięstwo. W końcu większość swojego życia spędziłam w Akademii. 
- Możemy iść? – pytam nieśmiało opiekunki. Ta rozchyla swoje usta w uśmiechu pełnym bólu i cierpienia.
- Pod żadnym pozorem nie zgłaszaj się na Igrzyska, Maggie… - mówi poważnie.
- Powtarzasz mi to od trzech lat. Nie jestem taka głupia… - przewracam oczami. Naprawdę nie mam żadnego powodu, żeby walczyć na arenie. Niepotrzebna mi wieczna chwała, czy pieniądze. W Czwórce jest bardzo wygodnie.  – Chodźmy już.
Wychodzimy na zewnątrz. Pogoda jest bardzo ładna. Słońce świeci, nie ma żadnej chmurki, a niebo jest błękitne. Ruszamy na Plac Sprawiedliwości, gdzie odbędzie się cała uroczystość. Odgarniam kosmyk włosów. Zauważam Kyle’a, mojego najlepszego przyjaciela. Mieszka w Wiosce Zwycięzców, ponieważ jego ojciec zwyciężył w Dwudziestych Szóstych Igrzyskach Głodowych. Witamy się, po czym w ciszy kontynuujemy wędrówkę. W końcu docieramy na miejsce i stajemy w swoich kolejkach. Patrzę się na urny pełne nazwisk dziewcząt i chłopców. Pule stoją na scenie zbudowanej z betonu. Niedaleko słychać rozbryzgujące się o skały, fale. W tym dystrykcie jest bardzo dużo jezior i jedno, wielkie morze. Rybacy często giną przez ciężkie sztormy, ale ogólnie to jest tutaj bardzo miło. Nie brakuje nam jedzenia, picia, pieniędzy.
Z zamyśleń wyrywa mnie surowy głos popleczniczki z Kapitolu. Ma brązowe włosy spięte w kok. Jej rysy są bardzo ostre. Wygląda na wredną osobę, która ma dość swojej pracy. Dopiero zaczęła, jednak komu chciałoby się siedzieć i dźgać igłą obywateli dystryktów?
- Ręka! – syczy przez zaciśnięte zęby. Kobieta bez pytania chwyta moją zimną dłoń i pobiera krew. Przyzwyczaiłam się do tego niewielkiego bólu. Najmłodsi pękają, gdy to widzą, ale można się do tego przyzwyczaić. Tym bardziej, że Akademia uczy nas pozbywania się lęków.
Odchodzę do tłumu dziewcząt w  moim przedziale wiekowym, po czym wyczekuje aż wszyscy będą gotowi. Kiedy ta chwila następuje, na scenę wychodzi opiekunka naszego dystryktu. Nazywa się ona Sabrina i pracuje tutaj już od pięciu lat. Na twarzy ma tapetę makijażu przez co wygląda, jak plastikowa lalka. Sukienka kobiety jest cała czarna i włochata z zwisającymi od pasa ‘’nogami pająka’’. Albo w Kapitolu jest to teraz szyk mody albo jest na tyle głupia, żeby ubierać się w takie rzeczy. Ale co poradzić... W stolicy tak się ubierają. Ludzie są płytcy i cieszą z corocznych Igrzysk Głodowych. Dwudziestu trzech trupów. Jeden zwycięzca. Ten wielbiony.
- Witam was, mieszkańców tego wspaniałego dystryktu. To już czterdzieste pierwsze Dożynki, a to oznacza, że za kilka dni dwudziestu czterech ludzi trafi na arenę! Oczywiście wygrać może tylko jedna osoba. A teraz posłuchajmy tego wspaniałego filmu! – Ktoś odpala wielki ekran, na którym pojawia się Prezydent Snow. Jest on jeszcze młody. Ma tylko trzydzieści osiem lat. Swoją działalność zaczął podczas Dwudziestych Piątych Igrzysk Głodowych. Było to Ćwierćwiecze Poskromienia. Co dwadzieścia pięć lat organizatorzy tworzą specjalną audycje, którą nazywa się wcześniej wymienionymi słowami. Ale wracając do naszego obecnego prezydenta. Nie widać u niego zarostu, włosy ma krótko obcięte i nie posiada ani jednej zmarszczki. Zaczyna opowiadać o tym, jak powstały Głodowe Igrzyska. Dwadzieścia cztery osoby w wieku od dwunastu do osiemnastu lat trafiają na arenę i walczą na śmierć i życie. Zwycięża ten najlepszy. W końcu montaż się kończy i Sabrina przechodzi do konkretów.
- Teraz czas wybrać trybutów! Najpierw damy… – wszyscy, łącznie ze mną, wstrzymują oddechy. U nas często trafiają się ochotnicy. Uważnie obserwuje twarze starszych dziewczyn. Ubrane są w krótkie, zwiewne sukienki. Wyciąga karteczkę, rozwija ją i krzyczy głośno.
- Maggie Darkness Richardson! – Mam wrażenie, że wrastam w ziemię. Nie mogę się ruszyć. Nie. To niemożliwe. Przecież to nie mogę być ja. Mówię sobie, że muszę się opanować, więc odgarniam kosmyk włosów i dumnie ruszam przed siebie. Chcę pokazać, że jestem silną zawodniczką, na którą warto stawiać. Wchodzę na scenę, ustawiam się obok prezenterki i patrzę się w tłum. – Brawa proszę! Pogratulujcie tej silnej dziewczynie! – W tej chwili rozlegają się głośne oklaski, więc uśmiecham się lekko i czekam na wylosowanie lub zgłoszenie się jakiegoś chłopaka. Modlę się aby nie był to mój przyjaciel. Tylko nie Kyle. – Losujmy dalej! Trybutem zostaje... - odczytuje nazwisko z małej karteczki. - Dwayne Soyers! - z tłumu niepewnie wychodzi dwunastoletni chłopiec. Szczerze mówiąc to nawet na tyle mi nie wygląda, ale to już mniejsza z tym. Ważne, że nie jest to...
- Zgłaszam się na ochotnika! – Poznaje ten głos. Coś we mnie pęka. Dlaczego? Przecież wie, że tu stoję. Robi mi to po złości? Chce mnie zabić? Nie rozumiem… To wszystko jest dziwne. Dlaczego trafię na arenę z swoim najlepszym przyjacielem? Przełykam głośno ślinę.
Blondyn wchodzi na podest i unosi swoją rękę w geście zwycięstwa. Naprawdę jest bezczelny. Ja rzucam mu groźne spojrzenie tak wyraźnie aby kamery to dokładnie uchwyciły. Złość ogarnia całe moje ciało. Mam ochotę się na niego rzucić i wydrapać te śliczne, niebieskie oczy. Strażnicy zabierają nas od razu do pociągu. Tutaj nie ma czasu na zbędne pożegnania. Chociaż chciałabym pogadać z Erną, nie mogę tego zrobić. Podążamy do samej stacji kolejowej. Czeka tam na nas pociąg. Niezwykły pociąg. Jest bardzo wysoki, posiada kilkanaście wielkich wagonów. Przez okna można zauważyć wiele ciekawych rzeczy. Kryształowe żyrandole, stoły...
Wchodzimy do środka. Czeka tam na nas uśmiechnięty ojciec mojego partnera z dystryktu. Nie mogę pojąć z czego on się tak cieszy. Przecież nie ma pewności, że Kyle wygra...
- Po co się zgłaszałeś? Przecież widziałeś, że tam stoję, wiedziałeś, że liczę na to, że nie będę musiała z tobą walczyć! Obiecywaliśmy sobie! Ty zakłamany… - Rzucam się na niego i mocno zadrapuje policzek. Odciąga mnie Oscar Bein, nasz mentor. Pewnie specjalnie zgłosił się, żeby kibicować swojemu synowi. I oczywiście ja będę poszkodowana, bo on będzie wolał pomóc chłoptasiowi.
- Uspokój się, Maggie. Zgłosiłeś się, synu. Ale pamiętaj, że na arenie możesz dużo stracić. Nawet życie… - krzywi się lekko, po czym spuszcza głowę. Mam wrażenie, że mentor sobie o czymś przypomina. O czymś przykrym co spotkało go w przeszłości. Mnie nadal spotykają przykre rzeczy. Nie mogę dowiedzieć się kim byli moi rodzice. Teraz trafiam na Igrzyska, na których będę musiała walczyć z przyjacielem...
W tej chwili muszę się ogarnąć. Być odważna, silna i przebiegła. Zdobyć przyjaciół, z którymi będę się trzymać na arenie. Nie mogę działać sama, bo w ten sposób szybko zginę. Zależy też jaka będzie konkurencja. Najgroźniejsi będą zawodowcy, tacy, jak ja. To ich się najbardziej obawiam. Bo trybuci z słabszych dystryktów zwykle umierają na początku Igrzysk. A potem tylko na nich polujemy, wybijamy i na końcu zabijamy się nawzajem. W taki sposób wyłania się zwycięzca.
A może to Czterdzieste Pierwsze Igrzyska Głodowe pokażą mi prawdę? Może tylko udział w nich będzie odpowiedzą na tysiące pytań, które ciągle przetrzymuje. Bo nikt nie chce mi prosto odpowiedzieć. Co im zależy?
Ja dowiem się sama.
 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć! 
Dopiero jutro mijają dwa tygodnie, jednak rozdział dodaje dzisiaj. Dziękuje za komentarze w Prologu! Nie wiedziałem, że będzie ich aż tak dużo, a tutaj taka niespodzianka =) Mam nadzieje, że rozdział się chociaż trochę podoba.
Rozdział 2 pojawi się dopiero za dwa tygodnie. Mam już napisane wszystko do piątego rozdziału... :)
Pozdrawiam!

23 komentarze:

  1. Hah pierwsza. Ogarnę się po szoku jak można nosić stój pająka i napisze kom!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No okej :D
      O KURDE! Jak można nosić stój z nogami pająka? Jak się pytam jak?!?!
      Aż mnie wzdrygło! O kurde moja arachofobia się uaktywnia. Dzięki. Będę szukać pająków zaraz bo mi się przypomniało!
      Ale do tematu bo jestem tak wykończona, że mi się wszystko plącze.
      Pierwszy rozdział bardzo fajny. Wgl zapowiada się obiecująco :D
      Syn Oscara Bein, podobny do tatusia? Wgl super, że Oscar będzie ich mentorem :D
      Ogólnie bardzo mi się podoba i jest fajnie i wgl. Powtarzam się xD
      Pozdrawiam i życze weny!
      Paulla K

      Usuń
    2. Paulla ^^
      Postaram się już nie zamieszczać tych pajęczaków XD
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń
  2. Wiedziałam, że dożynki tak będą wyglądać. Ja po prostu czułam to, że ona będzie wylosowana, a Kyle się zgłosi. Tylko u mnie powód jego zgłoszenia jest taki, aby chronić Maggie. ;x Mam nadzieję, że tak jest, a nie dla głupiej dumy i chwały. Po prostu ten aktor mi nie pasuje na chuja. On zawsze jest słodki, kochany i wgl awww <3
    Już mi przykro, że któreś z nich zginie. Hm.. pewnie znając Ciebie obydwoje zginą. ;x
    Świetny rozdział! xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Jak wcześniej pisałam, ŻĄDAM jej krwi xD Jakiś ten chłopak jest dziwny... Nananananana nwm co napisać, dziś tylko czytam i śpię xDD
    Weny
    Brzoza
    Czyli Ja
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Na bloga trafiłam przypadkiem, ale bardzo się z tego cieszę, bo okazuje się, że trafiłam na opowiadanie, które świetnie się zaczyna :) No i Igrzyska :') Boję się o ich przyszłość, bo jej przyjaciel się zgłosił ;____; XD Dobra, po prostu dodaję do obserwowanych i czekam na więcej! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi tam strój się osobiście podobał choć tylko na karnawał a nie na jakąś uroczystość. Czy tylko ja nienawidzę Kapitolańczyków... (Czy tak się nazywa ludzi tam mieszkających? o.O). Pierwsza płowa ma szajbę i chce ufarbować se skórę na zielono, a druga ma szajbę, bo chce zrealizować swoje chore idee fix (mówimy tu o ludziach pokroju Snowa).
    Kurcze, no niby biedny dwunastolatek, ale i tak jak go wylosowano pomyślałam: łatwo go będzie zabić. (Ta jestem okrutna psychopatką. Ale już się z tym pogodziłam. Taki mój psi los ;P) Z tego Kayla albo kompletny idiota albo prawdziwy Albercik. ;D Bardziej stawiam jednak na to pierwsze. Czy on naprawdę chce zginąć albo zabić swoją przyjaciółkę? Przecież jego ojciec to zwycięzca. Ma kasę, sławę czego jeszcze chcieć? Śmierci? -,-
    No nic. Pójdę w samotności rozpaczać nad jego bezdenna głupotą i oczekiwać na kolejny rozdzialik c:
    Życzę oceanów wenny i pozdrawiam gorąco ;)
    Buziaki, Inna :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yay! Kolejny dłgi komentarz! :D A nie Kapitolińczyków? xD
      Tak. Ale zobaczysz o co wszystko w tym chodziło, z jego zgłoszeniem się.

      Usuń
  6. Igrzyska.
    Maggie.
    Przyjaciel, który zgłasza się na IŚ.
    Wyczuwam takie pornole, jak na arenie u Snowa.
    Wait...
    No dobra; tego nie było xd
    Na serio podoba mi się ten pomysł; przeczytałam już mnóstwo blogów o IŚ, ale każdy ma w sobie jakiś nowy element.
    Ale jeżeli Kyle okaże się taki jak Rail u Snowa, to nie żyjesz -,-
    A w sobotę wygrałam drugi już nóż (tja, my harcerze xd), więc to nie będzie groźba bez pokrycia.
    Czuwaj....
    yyyyy....
    Znaczy:
    May the odds be ever in your favor!
    Lily

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha XD Jeśli chcesz czegoś zboczonego to bardziej na mojego bloga o HP, który się tworzy.
      Dam Ci linka, jak będzie gotowy. xD

      Usuń
  7. STRÓJ Z NOGAMI PAJĄKA!? Brr... Nie cierpię tych małych, nikomu niepotrzebnych stworzeń...
    Okej, nieważne.
    Dziękuję za informacje o nn i gdybyś mógł, to prosiłabym o dalsze informowanie ;)
    Rozdział mi się podoba. Kyle to idiota. (WOW - co za stwierdzenie XD) No bo jak inaczej wyjaśnić to, że się zgłosił na Igrzyska? Ja bym tego nigdy nie zrobiła i całkowicie rozumiem zdziwienie Maggie. No bo really? Śmierci chce czy jak?
    Czekam na następny ;>
    Pozdrawiam,
    Absailer

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwie osoby nie lubią pająków. ^^
      Dowiecie się o tym w innym rozdziale, jednak na to przyjdzie czas.
      Dzięki za kom :D

      Usuń
  8. Nie mogłeś tego zrobić.
    Nie.
    Oni przecież nie mogą być razem na arenie, no plz ;-;
    Jesteś zły :c
    Zaraz zaczniesz trollować jak Wujek Rick i co z ciebie wyrośnie? ;__;
    Ale rozdział cudowny, to muszę przyznać.
    Nie mogę się doczekać, co będzie dalej *-*
    Dwa tygodnie czekania na następną notkę [*]
    Dwa tygodnie! ;-;
    A tak btw to masz talent.
    + ja też nie lubię pająków, weź ich tak nie wyróżniaj XD
    Okej, kończę, bo zaczyna się robić zbyt... po mojemu XD
    Dużo weny na kolejne rozdziały! :>
    Argel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje x:D Te znicze xD
      Nie będę wyróżniał *chytry uśmiesze*

      Usuń
  9. Dobra, filtruję...
    Maggie zostaje wylosowana, nie zna swoich rodziców, obstawiam, że okażą się awoksami czy jak im tam. Tak czy inaczej musi walczyć z przyjacielem (cóż, za zrządzenie losu).
    Początek wypadł dobrze moim zdaniem, choć strasznie krótko (i ja mam czekać dwa tygodnie? really? umrę ._. będziesz mnie mieć na sumieniu..).
    Ogółem komentarz bez ładu i składu, bo pędzę oglądać "Ostatnią piosenkę" <3
    Życzę weny, dużo pochlebnych opinii i zapraszam do siebie,
    Ell
    game-of-panem.blogspot.com <- jest prolog, niedługo pojawi się rozdział 1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bardzo dizęki za komentarz ;D
      Skomentowałem, czekam na rozdział pierwszy :D

      Usuń
  10. Trochę szoku, mieszanych uczuć, jednak czekam na więcej! :D

    Pozdrawiam i zapraszam [black-harbour.blogspot.com] (dopiero zaczynam swoją przygodę tutaj i bardzo zależałoby mi na obiektywnej opinii☻)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz. Wpadnę :D Rozdział drugi tymczasem xD

      Usuń
  11. Lubię Maggie, całkiem fajna postać, jest dociekliwa *.*...
    Ha! Dobrze, że jest te 7 rozdziałów i nie muszę czekać... Gorzej będzie jak trafię na 7 ;__;
    Rozdział zajebiaszczy, pędzę dalej z niecierpliwością!
    Snow-bez odbioru.

    OdpowiedzUsuń

Czytasz = Komentujesz.
Tak, wyznaje taką zasadę. Pamiętajcie, że każdy komentarz prowadzi do zdobycia weny na następny rozdział! Nie widzę aktywności, nie piszę, bo nie mam chęci.